Cześć wszystkim!!!

Hejka, witam wszystkich na moim blogu. Jest to blog z moim opowiadaniem. Dobra, aby tu dłuzej nie gadać, powiem tylko ZAPRASZAM!
Karola

niedziela, 30 grudnia 2007

Zawsze jest ta druga strona... cz.8

Niedługo po tym Izabeal przywieźli do sali, gdzie leżała wcześniej. Czas było do rozmowy, której jakoś nie chcieli zaczynać... Lecz jednak musieli...
W SALI, GDZIE LEŻAŁA IZABEAL:
- Słuchaj, jest taka sprawa... – zaczął Bill.
- Ta... – przywtórzyła Andrea.
- O co chodzi? – zapytała się Izabeal.
- No... Chodzi o to, że... Co pamiętasz z tamtej nocy? – zapytała się jej Andrea.
- Szczerze? – zapytała się znacząco Izabeal. – Nic...
- Aha... Bo tak naprawdę my chcieliśmy wiedzieć co się stało... – skłamała Andrea.
- Na pewno? Coś mi tu nie pasuje... była ciekawa Izabeal.
- Na serio... Nic sobie nie przypomniałaś??? Nie wiesz co się wydarzyło dziś w nocy? – zadał pytanie podchwytliwe Bill.
- Ok... Powie mi ktoś co się święci, czy mam sama zgadywać?! – zapytała się dość już wkurzona Izabeal.
- Bo jest sprawa... – zaczął Bill, ale nie dokończył.
- No, to widzę... – odpowiedziała blondynka.
- Chodzi mu o to, żebyś nie mówiła, że to Tom cię naćpał. – powiedziała na jednym oddechu dziewczyna.
- I tak nic nie pamiętam... Film urwał mi się w połowie koncertu, może trochę dalej... – powiedziała, śmiejąc się Izabeal. – Ale jak nawet sobie przypomnę, to i tak nic nie powiem.
- Słowo??? – zapytał się Bill.
- Słowo... – odpowiedziała podejrzliwie blondyna.
- Idę do sklepu. – powiedziała blondynka.
- Idę z Tobą. – powiedział brunet.
- Ej, co jest? – zapytała podejrzliwie dziewczyna.
- Co? – zdziwił się farbowany brunet.
- No właśnie! Co?!!! – zaśmiała się dziewczyna.
- No co? Ja idę... – powiedziała szatynka, z nową energia w głosie, zupełnie inna, niż dwie godziny temu.
- No to ja też... Orbitkę sobie kupię. – powiedział chłopak.
NA SZPITALNYM KORYTARZU:
- O co jej chodziło? Nie wiesz? – zapytała dziewczyna.
- Nieee... – odpowiedział jej chłopak. – Ej, słuchaj, bo...
- Nooo... – ciągnęła go za język Andrea. – Halo...
- Jest sprawa, eee... – mówił brunet.
- No gadaj wreszcie! – nie wytrzymywała sztynka.
- No, bo... – jąkał się brunet – Eee...
- No eee... – naśladowała go szatynka.
- Będziesz ze mną chodzić? – powiedział na jednym oddechu Bill.
- Że co? – zdziwiła się szatynka.
- No, ten tego... Będziesz ze mną chodzić? – powtórzył chłopak.
- No, nie wiem... – powiedziała poważnie szatynka.
- Dobra... Rozumiem... – zasmucił się brunet.
- Dobra! – zaczęła śmiać się szatynka.
- Jeeeeeeeeeest!!! – Bill zaczął krzyczeć na cały korytarz.
- Przestań, bo się ludzie na ciebie patrzą... – pouczyła go szatynka.
- Przepraszam... To z wrażenia... – powiedział Bill.
- A teraz chodź, bo nam sklep zamkną... – zaczęła biec szatynka, a zaraz za nią farbowany brunet, czyli Bill.

Brak komentarzy: