Cześć wszystkim!!!

Hejka, witam wszystkich na moim blogu. Jest to blog z moim opowiadaniem. Dobra, aby tu dłuzej nie gadać, powiem tylko ZAPRASZAM!
Karola

niedziela, 28 września 2008

Zawsze jest ta druga strona... cz. 17

Wiem, wiem, tamta notka miała być ostatnia. Ale została podjęta przeze mnie inna decyzja. Nie zamknę bloga; nawet gdyby było 50 komentarzy, 0, czy -5 - NIE. Czego się podjęłam, to skończę. Przynajmniej taką mam nadzieję. ;)






Bil, jak powiedział Tomowi, pojechał do rodzinnego miasta Andrea’y. Chciał ją jedynie zobaczyć... Znalazł jej dom. Podszedł do drzwi, zapukał. Nagle drzwi otworzyły się. Otworzyła je Andrea, nie taka promienna jak zawsze, wręcz przeciwnie, kompletnie przybita.
- Bill? Co ty tu robisz? – zapytała się dziewczyna.
- Mogę wejść? – zapytał chłopak.
- Czytałeś list? – zapytała się dziewczyna.
- Tak, ale... – Bill nie dokończył, szatynka przerwała mu.
- A więc wiesz już wszystko... Cześć... – szatynka o mało nie zamknęła drzwi przed nosem Billowi.
- Zaczekaj, Andrea... – Bill otworzył szerzej drzwi, wszedł do środka, i pocałował ją, a po chwili dodał. – Czy to jest tylko zauroczenie? Nie, Andrea, to nie jest zauroczenie... To jest miłość, a miłości nie da się wymazać od tak sobie... Nie da się, i to jest pewne. Możesz mnie wyrzucać z domu, nie odbierać telefonów, w ogóle unikać, ale od uczucia nie uciekniesz, słyszysz? Nie uciekniesz...
- Wyjdź stąd Bill... Wyjdź stąd!!! – wykrzyczała dziewczyna.
- Mogę wyjść, ale pamiętaj, że od uczucia nie uciekniesz, nigdy... – ostatnie słowa, Bill powiedział chyba sam do siebie...
I tak Bill zakończył swoja wizytę w Zossen. Mimo, że dziewczyna nie wróciła do niego, to Bill i tak był z siebie zadowolony. Zadowolony, ponieważ ja zobaczył... I pocałował... Wyraził także swoje uczucie do niej. Poczuł, że ona też go kocha... Teraz Bil mógł wrócić do domu, szczęśliwy...
Andrea nie wiedziała co tak naprawdę do niego czuje... Nie wiedziała, czy jest to złość, połączona z nienawiścią, czy też miłość... Miłość, która była w niej całym sercem... Nie wiedziała... Chciała być teraz sama. Poszła więc do swojego pokoju, gdzie położyła się na łóżku, i zaczęła płakać... Lecz nie płakała długo, ponieważ zaraz zasnęła...
Natomiast Tom leżał w szpitalnym łóżku, teraz już nie na ojomie, lecz na chirurgii. Wciąż myślał o Billu, który pojechał do Andrea’y. Nie wiedział kompletnie, co on tam może zrobić. Bał się o niego.
Za około trzy godziny do Toma przyjechał Bill, i jak było widać, w dobrym humorze, co Toma bardzo zdziwiło...
- Hej Tom! – zawołał Bill od wejścia.
- Ej, braciszku! Co ty taki dzisiaj wesoły jesteś, co? – zapytał się Tom.
- A co? Spodziewałeś się, że będę ponury chodził? – odpowiedział Bill pytaniem na pytanie.
- No tego to się już bardziej spodziewałem... – odpowiedział blondyn.
- Ach, braciszku, braciszku... Twoja intuicja braterska zawodzi... – pokiwał głową farbowany brunet.
- Lepiej gadaj, jak było, a nie marudzisz o jakiejś braterskiej intuicji... – odpowiedział blondyn.
- Ale od czego by tu zacząć... – zastanawiał się głośno farbowany brunet.
- Od początku, braciszku, od początku... – odpowiedział blondyn.
- Ale jest tutaj dużo początków braciszku... Oj, dużo... – pokiwał Bill głową.
- To opowiedz od tego pierwszego początku... – rozkazał blondyn bratu, który obecnie był w siódmym niebie.
- No dobrze... – zawahał się Bill.
- No co znowu?!!! – zapytał się Tom.
- Nic... Chce Cię tylko potrzymać trochę w niepewności... – odpowiedział Bill, po czym zaśmiał się z brata.
- No i czego się tak ryjesz?!!! – wykrzyknął Tom.
- Z Ciebie... – odpowiedział farbowany brunet.
- Ze mnie? – zdziwił się blondyn.
- No z Ciebie, z Ciebie... – zaśmiał się farbowany brunet.
- Dlaczego ze mnie? – zdziwił się blondyn.
- Żebyś ty widział swoja minę... – Bill nadal się śmiał.
- Dobra, bez zbędnych tekstów... Gadaj... – rozkazał brat.
- Ok, już, już... – odpowiedział Bill.Chłopaki gadali tak przez trzy godziny... Później Bill poszedł do domu, a Tom, jak to Tom, chciał poderwać jakąś pielęgniarkę, ale raczej mu się to nie udawało... Nawet sława mu w tym nie pomogła. A więc blondyn tylko westchnął, i dał sobie z tym wszystkim spokój... I poszedł spać...

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Super opowiadanko:)pionformuj mnie o kolejnej notce;)
wwww.fuego.xx.pl

Anonimowy pisze...

Super opowiadanko:)pionformuj mnie o kolejnej notce;)
wwww.fuego.xx.pl

Anonimowy pisze...

świetnie! Kurdeee, jak nie będzie wielkiej miłości, całusków i... no i czegoś tam, to normalnie przestaję czytać te opo! :PP