Cześć wszystkim!!!

Hejka, witam wszystkich na moim blogu. Jest to blog z moim opowiadaniem. Dobra, aby tu dłuzej nie gadać, powiem tylko ZAPRASZAM!
Karola

czwartek, 25 września 2008

Zawsze jest ta druga strona... cz. 16

Wręcz wspaniały nowy odcinek nadszedł XD Już prawię zdecydowałam, czy zamknąć bloga, czy jednak nie. Chyba jednak go zamknę. Nikt i tak tu nie wchodzi, nie ma sensu tego dalej ciągnąć. Ten odcinek ma mi tylko uświadomić tę decyzję.



Bill natychmiast otworzył list. Był lekko mokry...
„Drogi Billu...
Wiem, że to nie najlepszy moment na rozstania, ale nie mogę tego dłużej ciągnąć... Przeczytaj ten list dokładnie... Proszę Cię...
Wiem, możesz teraz powiedzieć, że przecież miłość jest ważniejsza, niż rozsądek, ale mylisz się. Mylisz, i to bardzo. To co się stało... Przepraszam Cię. To wszystko moja wina. Nie potrzebnie się poznaliśmy. Gdyby nie ja... Gdyby nie ja, nie zaznałbyś tego bólu, którego doznałeś podczas tej strzelaniny, ani bólu którego doznajesz teraz. Gdyby nie ja, Twój brat nie leżał by teraz na ojomie, z ciężką raną postrzałową, i wstrząśnieniem mózgu. Wszystko potoczyło by się inaczej, gdybym Cię wtedy nie poznała. Przepraszam... Wiem, że teraz możesz czuć do mnie żal, i to wielki żal, ale wierz mi... Tak będzie lepiej, kiedy się rozstaniemy. Ty ułożysz sobie jeszcze życie, ale nie ze mną... To już skończona bajka, choć było pięknie, ale nie możesz już wchodzić do mojego życia, to już jest skończone, słyszysz? Skończone...
Tak będzie lepiej Bill, wierz, tak będzie lepiej... I nie dzwoń więcej do mnie, nie kontaktuj się za mną, dobrze? Już nie...
Andrea”
W tym miejscu list się skończył. Bill poczuł, że znowu tego dnia, po policzku spływa mu łza. Nie mógł już się powstrzymać, i popłakał się. Popłakał się, jak małe dziecko... Właśnie zrozumiał kim była naprawdę dla niego Andrea. Była kimś więcej, niż tylko dziewczyną. Bill nie umiał tego nazwać... Kochał ją... Kochał ją , całym sercem, albo i może bardziej... Była dla niego kimś wyjątkowym... Kimś, kogo kochał najbardziej w życiu... Nawet bardziej niż swojego brata, czy kogokolwiek innego... Kochał ją najbardziej na świecie...
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ, SZPITAL:
- O! Braciszek! – zawołał od progu blondyn, na widok Billa.
- Tak Tom, braciszek! – zawołał Bill, po czym się zaśmiał.
- Co Cię do mnie przygnało w moje skromne progi, co? – zapytał się Tom.
- Aaa... Tak sobie przyszedłem... – odpowiedział Bill, widać było, że coś ukrywa, także Tom to zauważył.
- Bill, co Cię gryzie? Gadaj! – odpowiedział Tom.
- Nie wiem, co się dzieje z Andrea’ą... Nie odbiera telefonów, nie odzywa się tez w ogóle do Izabeal. – odpowiedział mu Bill.
- A podobno już wróciły do domu, tak? – zapytał się Tom.
- Tak, już pięć dni temu... Obie wróciły już do siebie, do Zessen. – odpowiedział Bill, i podszedł do okna.
- Może nie chce was widzieć, też tak może być. – zastanawiał się głośno Tom.
- Nie Tom... Ty nie wiesz jeszcze wszystkiego... – odpowiedział Bill.
- A co mam wiedzieć jeszcze? – zapytał się Tom.
- Ona ze mną zerwała. – odpowiedział Bill, który był już bliski płaczu, znowu, znowu w tym tygodniu.
- O matko Bill! Na jakim ty świecie żyjesz?!!! Przecież dziewczyna nie odbiera telefonów, bo z Tobą zerwała! A swojej przyjaciółce powiedziała to, żebyś się z nią nie kontaktował! Bill! Takie podstawowe rzeczy to trzeba wiedzieć! – mówił Tom, i chyba na poważnie...
- A więc jadę do tego całego Zessen... – odpowiedział Bill, a po chwili rzucił. – Na razie braciszku! Kuruj się tu!
- Bill! Gdzie ty znowu leziesz?!!! Ta... I pewnie jeszcze moim nowym autkiem! No kompletna paranoja, no... – mówił już sam do siebie blondyn, czując się trochę jak kretyn.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Kurdee, nooo! Ryczeć mi sie zachciało :P Dawaj mi, że tu nowy odcinek xD