Cześć wszystkim!!!

Hejka, witam wszystkich na moim blogu. Jest to blog z moim opowiadaniem. Dobra, aby tu dłuzej nie gadać, powiem tylko ZAPRASZAM!
Karola

środa, 14 stycznia 2009

Zawsze jest ta druga strona... cz. 28

Hej !

Chyba nikt nie czyta mojego bloga... ;( A szkoda, bo trochę włożyłam czasu w napisanie kolejnych części. No cóż, jak tak dalej pójdzie, to zamknę bloga. Zapewnie i tak nikt płakać nie będzie. :

Okej. Jeżeli pod tą notką będzie "0" komentarzy, zamknę go. Nie chce mi się prowadzić czegoś, co wiem, ze i tak nikt z tego nie korzysta. No nic. Nie wolno mieć wszystkiego.

Wszyscy obecni w domu pojechali do szpitala. Bill oczywiście był w szoku. Nie wiedział czy Andrea z tego wyjdzie cało. Przychodziły do niego najstraszliwsze myśli, typu, że Andrea miałaby umrzeć. Chłopak próbował się od tych myśli oderwać, ale one cały czas do niego przychodziły, jakby go śledziły.
KORYTARZ SZPITALNY PRZED IZBĄ PRZYJĘĆ, GODZ. OK. 20.00
- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. – powiedziała Izabeal do zszokowanego całą sytuacją Billa.
- Wiem, ale ja już tak nie mogę. Cały czas tylko ona bierze na siebie tą całą odpowiedzialność, chroni innych, a jeszcze później za to płaci. I teraz powiedz: czy to jest fair? – spytał Bill.
- Nie, ale ona chyba już tak lubi być winna za wszystkich na tym świecie. Taka już była od kiedy się poznałyśmy.
- Trzeba to zmienić. – Bill wstał i chciał już wyjść, kiedy podszedł do nich lekarz.
- Dzień dobry. – przywitał się lekarz.
- Dzień dobry. – chórem odpowiedzieli Izabeal i Bill.
- Co z nią? – spytał Bill.
- Wszystko jest ok.
- Jak ona się teraz czuje? – spytał się Bill.
- Jest jeszcze w stanie ciężkim, ale już jest wszystko dobrze. Jej życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo śmierci.
- Można się z nią zobaczyć? – znów spytał Bill.
- Nie, jeszcze nie teraz. Jest jeszcze zbyt słaba.
- A kiedy będzie można?
- Już niedługo. Jutro będziesz mógł już wejść na chwilkę, aby zamienić z nią parę słów.
- Dopiero jutro?! – pytał się dalej Bill.
- Tak, ponieważ dzisiaj jest ona jeszcze zbyt słaba.
- A nie można dzisiaj? Panie doktorze... – błagał farbowany brunet.
- Nie, ale mam jeszcze do Was inną sprawę. A raczej dwie... Również bardzo ważne. – powiedział lekarz.
- Czyli jakie? – spytała tym razem Izabeal.
- Andrea została zgwałcona. Dzisiaj, zaraz przed tym, jak chciała popełnić samobójstwo. Przynajmniej tak wynika z naszych ustaleń dotychczasowych.
- Jim. – powiedziała wściekle Izabeal. – Zabiję drania.
- Idę z tobą. - powiedział Bill.
- Poczekajcie! – zawołał lekarz. – Jeszcze jest ta druga sprawa.
- Jaka?!
- Otóż Andrea jest w ciąży.
- Że co?! – zaniemówił Bill.
- Andrea jest w ciąży.
- Ale jak?
- Stało się to około miesiąca temu.
- Kiedy? – zapytał Bill.
- Mam to w aktach. Już sprawdzam. – lekarz zaczął przewalać w aktach. – Dokładnie 4 tygodnie i 3 dni.
- A więc to nie Jim... – stwierdziła Izabeal.
- Kiedy?!
- 4 tygodnie i 3 dni temu. – powtórzył lekarz, Bill usiadł z przerażenia.
- Bill, co Ci jest? – zmartwiła się Izabeal.
- To ja już może pójdę. Do widzenia. – pożegnał się lekarz.
- Do widzenia. – odpowiedziała cicho Andrea.Wiem kim jest ten, kto ma dziecko z Andrea’ą... I bardzo dobrze tego kogoś znam. –Bill spojrzał jakby błagalnym spojrzeniem na Izabeal, jakby chciałby jej coś powiedzieć. Oczy świeciły mu się, jakby zaraz miał wybuchnąć ogromnym „potopowym” płaczem.

Brak komentarzy: