Cześć wszystkim!!!

Hejka, witam wszystkich na moim blogu. Jest to blog z moim opowiadaniem. Dobra, aby tu dłuzej nie gadać, powiem tylko ZAPRASZAM!
Karola

środa, 29 października 2008

Zawsze jest ta druga strona... cz. 22

Hej! Już niedługo moje uorodzinki :D Tak dokładniej, to w piątek. Trzynastka mi już skoczy xd Nie mogę się już odczekać ;)
A dzisiejsza notka... Hmm... Trochę niespodziewana, tak na prawdę to woóle jej dzisiaj nie planowałam. Ale, że mam trochę czasu, to dodam :D





Izabeal w tej właśnie chwili zaczęła płakać. Ten koleś, ten blondyn, obronił ją. A jeszcze przed niedawną chwilą ją upokarzał na środku chodnika! Dziewczyna nie wiedziała co ma robić, więc dlatego zaczęła płakać. Chciała mu podziękować, ale za co? Za to, że ją upokarzał na środku ulicy razem ze swoim kumpelkiem?! Nie, to odpada. A więc co robić? W tej chwili blondyn objął dziewczynę czułym uściskiem.
- Nie płacz... – powiedział jeszcze czulej niż objął blondyn.
- Zostaw mnie. – powiedziała wyraźnie Izbeal.
- Izabeal, wiem, że możesz być na mnie zła, przepraszam. – chłopak spojrzał Izbeal prosto w oczy.
- Zostaw mnie... Czy to jest dla Ciebie nie zrozumiałe? – zapytała podchwytliwie Izbeal.
- Nie, to jest dla mnie niezrozumiałe. – odpowiedział krótko blondyn.
- To trzeba było się języków uczyć, a nie teraz mi tu wydziwiasz, ze nie rozumiesz. A teraz się wynoś! Czy mam Ci pokazać drzwi?
- Nie, nie musisz. Wiesz co, myślałem, że się dogadamy, ale jak widać z Tobą się nie da. Trudno. Jeszcze tego pożałujesz... – chłopak wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
Izabeal została sama. Nie wiedziała o co chodziło chłopakowi który przed chwilą trzasnął drzwiami. Czy teraz czeka ją zemsta? Nie wiedziała, ale pewna była, że czułe słówka, które mówił jej blondyn, były częścią planu obu typków – posłańców pieprzonego Jimiego. Izbeal nie wiedziała co ma robić, ale wiedziała na pewno pewną rzecz: ani słowa nikomu o tym co dzisiaj zaszło, co zaszło tutaj, dzisiaj.
Po około 5 minutach siedzenia bezczynnego na fotelu obok stolika, doszła do wniosku, że powinna się trochę ogarnąć. Poszła więc do łazienki i wzięła szybką kąpiel, założyła czyste ubrania, posprzątała kuchnie. Zrobiła to tylko dlatego, że mama Izabeal wszystkiego mogła by się domyślić, może nie wiedziała by kto zrobił taki burdel, ale wiedziała by, że ten ktoś nie za bardzo lubi się z Izabeal, albo przynajmniej nie za bardzo lubi się z przyjaciółmi jej córki. Ale i tak jej kochana matka mogła by zaraz wszystko wiedzieć: ona zawsze wszystko umie wywęszyć, to jej wada. Za to właśnie jej nie lubiła najbardziej, no może jeszcze za to, że wszystko musiała postawić na swoim, ale to już inna bajka, choć może trochę podobna do tej. Ale teraz nie czas na bawienie się w opisy matki Izabeal, teraz trzeba trochę się pocharakteryzować, aby mamusia nie zauważyła żadnej niepokojącej jej rzeczy, w końcu ona umie wywęszyć każda rzecz, na jaką tylko jej przyjdzie ochota. A więc: lekki makijaż (nie jest bardzo rzucający się w oczy, a umie tuszować wszystko, tylko trzeba umieć go zastosować), ciuchy też muszą być odpowiednie (najlepiej w stylu własnym), odstresowanie (najlepiej w tej kwestii pomaga medytacja, ale nie za długo, przecież mamcia ma wrócić za około pół godziny, więc czasu jest mało), no i oczywiście (jak zawsze w takich sytuacjach) dobry plan, aby szybko wymknąć się z domu, kiedy mamuś wraca właśnie do niego. Oto co wymyśliła dzisiaj Izabeal (o plan tu chodzi): kiedy usłyszy tylko nadjeżdżający samochód, od razu wyjdzie jak gdyby nigdy nic, a kiedy zapyta się jej kochana mamusia gdzie idzie jej kochana córeczka, ona na to szybko, że na zakupy, a później może do Andrea’y, jak starczy jej czasu oczywiście. A co będzie robić naprawdę? To proste! Pójdzie może do baru dwie ulice stąd, wypije tam jedno, góra dwa słabe piwa, a później pójdzie do parku, pomedytować w samotności. A! I najważniejsze! Koniecznie nie może wziąć komórki! Jeżeli ją tylko weźmie, koniec z piwami, medytacją itp itd... Wtedy to już by było tylko zawrót na chatę, jeżeli by nie mama przyjechała do niej. Kompletny obciach, paranormaliczny śmiech będących obok niej ludzi... Po prostu: PARANOJA. Już i tak dość zamieszania było z jej pobytem w szpitalu. Matka się darła, tydzień Izabeal siedziała pod zamknięciem, kiedy jej matula lamentowała, i mówiła jej po sto razy dziennie co by było, gdyby się z tego nie otrząsnęła.I mam przyjechała na chatę. Początkowa faza wypaliła z powodzeniem, matula nic się nie skapnęła. Teraz bar, dwie ulice dalej, no to idziemy!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

super roział czekma na kolejny:)[fuegfo.xx.pl]

Anonimowy pisze...

nowa notka na www.fuego.xx.pl